Galeria Ewy

Witam Cię na mojej stronie, zapraszam do oglądania

Zupa naszych dziadków i pradziadków. Nowalijki bez chemii. Bomba witamin. Regionalna atrakcja turystyczno-kulinarna. Specjalizuje się w niej jedna z naszych zamojskich restauracji. Smakowałam. Wyborna. Postanowiłam zrobić własną wersję, bo receptura tamtej utajniona. Z tego co wiem można takiej zupy posmakować także w pewnej roztoczańskiej zagrodzie. Na moim ogrodzie chowają się po kątach kępki wiosennej pokrzywy, którą czasami używam do zwalczania mszyc, lub nawożenia roślin. Tym razem pazernie nazbierałam sporą garść dla nas, na zupę. Trzeba zbierać i obierać młode listki od łodyżek w rękawicach (ja mam wręcz bolesne uczulenie na to parzydło). Gotujemy wywar mięsno-warzywny, lub sam warzywny. Pokrzywę należy posiekać drobniutko, ja użyłam blendera. Zalewamy pokrzywę wywarem. Zagotowujemy. Jeżeli pokrzywy jest za dużo, możemy ją złożyć do słoiczka (pasteryzować jak np. szczaw)na kolejną zupę. Do zupy dodajemy czosnek przepuszczony przez praskę i podsmażony z garścią szczypiorku na łyżce smalcu. Kluseczki lane robimy z żółtka z łyżeczką mąki (lub całego jaja z dwoma łyżeczkami). Można kluseczki ugotować osobno i przecedzić. Można w zupie je sporządzić lub w patelni, gdzie podsmażaliśmy czosnek. Łączymy wszystko i zabielamy dobrą śmietanką - 30 %. Przed podaniem dodajemy sporą łyżeczkę siekanego drobno koperku. Smak tej mojej zupy był zbliżony do tej, której smakowałam w restauracji, ale nie do końca. Może mają jakąś swoją tajemnicę, której nie znam. Tak, czy inaczej mąż stwierdził, że nie będzie to jego ulubiona zupa, a moja i owszem.