5 obrazów
Powstał z powodu odkrycia nowej przyprawy Kamisa, do serników itp podobnych serowych wariacji. Z tyłu opakowania był przepis, więc pokusiłam się na jego upieczenie. Można powiedzieć, że przetestowałam ten przepis. Powiem tak, sernik jest niezwykle puszysty, może nawet za nadto? Smaczny, ale nad wyglądem to chyba muszę jeszcze popracować. Będę z nim eksperymentować dalej, bo ma niespotykany smaczek dzięki tej przyprawie. Pierwsza uwaga: tortownica o średnicy 24 cm jest dla niego za mała. Surowe ciasto ledwie się w niej mieści. Zdziwiłam się nawet, że nie wypłynęło z formy podczas pieczenia, ale pięknie wznosiło się do góry stopniowo, rosnąć ponad formę wręcz przepisowo. Tak czy inaczej następnym razem zastosuję nieco większą tortownicę. Na upieczenie tego sernika potrzebujemy: 1 kg twarogu tzw. z wiaderka, czyli mielonego; 6 jaj, 3 łyżki maki ziemniaczanej, bakalie (rodzynki; skórka pomarańczowa, u mnie plus suszona żurawina 100-150 g ); 220 g cukru; masło do wysmarowania formy; przyprawa Kamisa do serników i mas serowych. Żółtka ucieramy z cukrem i przyprawą, dodajemy ser i dokładnie mieszamy. Z białek ubijamy pianę. W dużej misce układamy warstwami (i to jest ciekawy sposób) 1/3 masy serowej - 1/3 piany - 1/3 mąki ziemniaczanej - 1/3 bakali i tak do wyczerpania składników. I tu kolejna niespodzianka. Po raz pierwszy mieszałam sernik....ręką. Takie jest zalecenie - mieszać dobrze nabierając od spodu składniki. Już miałam odpuścić i wymieszać łyżką, ale pomyślałam...a jak nie wyjdzie? Sernik przekładamy do formy wysmarowanej tylko masłem. Pieczemy z termoobiegiem w temp. 160 st. C ok. 50 minut. Studziłam cały czas w nie otwieranym piekarniku, chociaż tego zalecenia nie było. Po wystudzeniu wkładamy na noc do lodówki.