Galeria Ewy

Witam Cię na mojej stronie, zapraszam do oglądania

Wiele lat marzyliśmy, żeby zrobić swoją dereniówkę. Wbrew pozorom zdobycie owoców derenia jadalnego wcale nie jest sprawą łatwą. W końcu doszło do tego, że kupiliśmy derenia do ogrodu i kilka lat czekaliśmy aż pojawią się pierwsze kwiaty. Nie wydawały jednak początkowo owoców. Kiedy w końcu któregoś roku zebraliśmy pierwsze pół kilograma, nadszedł czas na dereniówkę. Była wyborna. Zagościła na stole świątecznym i cała Rodzina orzekła, że smakiem przebija inne. Teraz corocznie ścigamy się ze szpakami i kosami, kto pierwszy dorwie dereń. To co udało się wyrwać tym głodomorom to po prostu kpina. nastawiliśmy jednak tę "kpinę" na nalewkę-ociupinkę. Tego roku zastosujemy wersję zmodyfikowaną przepisu, gdyż podbieraliśmy owoce sukcesywnie i zamrażałam je żeby mi się nie popsuły zanim całość owoców dojrzeje. Czasem takie niezamierzone eksperymenty przynoszą zaskakujące rezultaty. Zobaczymy. Dereniówka była wyśmienita. Owoce po rozmrożeniu same się "rozłażą" i nie trzeba ich już nakłuwać. Nasz dereń rozrósł się i mogliśmy w zeszłym roku zebrać sporo owoców. Trochę rozdaliśmy zaprzyjaźnionym smakoszom dereniówki. Resztę nastawiliśmy (całe 9 kilogramów rozmrożonego derenia) na nalewkę w 16 litrowym butlu. Będzie się czym krzepić tej zimy całej Rodzinie i Przyjaciołom. Owoce zalane alkoholem stoją cały miesiąc. Po tym czasie odcedzamy owoce, które należy zasypać cukrem i pozostawić na kolejny miesiąc, aby pobrał z owoców resztę smaku i alkoholu. Po miesiącu oba płyny należy wymieszać ze sobą, a owoce wyrzucić.