Od samego początku mały kawałek ogrodu, który otrzymaliśmy od moich Teściów do zagospodarowania był inspirowany japońskimi elementami sztuki ogrodowej. Wąski pas ziemi szerokości około 3-4 metrów doprowadzał do altanki. Zaczęliśmy go tworzyć w 2002 r. i do dzisiaj jest to dzieło nadal nie ukończone. Na przestrzeni tych lat jedne rośliny pojawiały się w naszym ogrodzie, inne wymarzały lub ginęły z bliżej nam nieznanych przyczyn. Jednym słowem ogród każdego roku się zmieniał. Czasami mocno go zaniedbywaliśmy i ogród rządził się własnymi prawami, innym razem powracał do naszych łask, bo czas sprzyjał by mu więcej czasu poświęcić. Najstarsze rośliny w tej części ogrodu mają ponad dziesięć, dwanaście lat. Przykładowo MIŁORZĄB DWUKLAPOWY - to jedno z większych drzew w tym sektorze. Ma już ponad 6 metrów i ładny pokrój. Jego lekko powyginany pień ukształtował się samoistnie, gdyż odchylał się od blisko rosnącego cyprysika Ivonne. W zasadzie obecnie rosną tak blisko siebie, jakby tworzyły jeden zespół. Kiedy opadną już przepiękne liście miłorzębu zieloności dodaje mu cyprysik. Ciasnota, to jest właśnie mankament tej części ogrodu. Drzewka wysadzone przed laty w szpalerze (wzdłuż ścieżki do altanki) miały być przesadzone do innych części ogrodu. Zanim jednak mogliśmy użytkować większą część ogrodu rozrosły się tak, że nie nadawały się już do przesadzenia. Nieodłącznym, orientalnym elementem naszego ogrodu są magnolie. Obecnie mamy ich sześć różnych odmian. Trzy magnolie w międzyczasie straciliśmy. Dwie z nich to odmiany "Susan" i jedna bardziej szlachetna - odmiany "HEAVEN SCENT". Pierwszą magnolią jaką zasadziliśmy jeszcze w 2002 r. na skalniaku w "pasie orientalnym" była "Susan". Po raz pierwszy zakwitła w 2004 r. Cóż to była za radość z jej trzech pączków. Kiedy "zmężniała" było ich więcej. Potem w 2004 r. posadziliśmy w pasie przed domem od strony ulicy trzy magnolie, które długo cieszyły przechodniów naszego osiedla. Najwcześniej poddała się "Susan". Myśleliśmy, że przemarzła. W 2011 r. nie mogliśmy się wręcz pogodzić z utratą drugiej magnolii przed domem. Marniała ze dwa lata. Pomimo jej ratowania opryskami nie udało się jej utrzymać. Wokół drzewka pojawiły się tajemnicze dziury. Kiedy dziury przeniosły się dalej w ogród, doszliśmy do wniosku, że to karczownik wykończył nasze magnolie. Obecnie trwa walka z tym stworzeniem o eksmisję. Przed domem uchowała się jedynie MAGNOLIA "RICKI", która rośnie w tym miejscu już 11 lat. Jak do tej pory nie zauważyłam, aby na drzewie pojawiały się "szyszeczki" czyli mieszki z nasionami. Nad oczkiem wodnym rośnie od 2007 r.MAGNOLIA "VERBANICA". Jej tulipano-podobne kwiaty są piękne. Ta wielokrotnie wydawała już nasiona. Nigdy ich nie zbierałam, żeby posiać, ale zawsze gdzieś się podziewały z mieszków. Myślałam, że wiatr się nimi zajmował do tej pory, ale przy tegorocznej obserwacji stwierdziłam, że szpaki potrafią nasionka wyłuskiwać z czerwonych osnówek i zjadać. Na zdrowie, pomyślałam, ale tego roku zebrałam w czas większość mieszków, i po namoczeniu nasion z osnówkami przez dobę, pozyskałam całkiem sporą ilość czarnych, lśniących nasionek. Nasionami obdzieliłam przyjaciół i sama także postaram się coś wyhodować. Ponoć nie utrzymują cech konkretnej odmiany magnolii, ale zobaczymy. Na efekty i tak trzeba czekać z 6-8 do 10 lat, bo po takim czasie ponoć zakwitają po raz pierwszy te najszybciej kwitnące. W pasie ogrodu od strony kolejnego sąsiada rośnie od 2007 r. magnolia żółta odmiany "YELLOW BIRD". Po siedmiu latach u nas wydała tego roku (2015) swoje pierwsze nasiona. Zaledwie dwa udało mi się pozyskać. Mają zupełnie inny kolor: żółto-jasnozielone. Posadzę. W przyszłym roku powinno być ich więcej. Zaraz za nią rośnie wcześniej wysadzona MAGNOLIA "ALEKSANDRINA". Piękne bladoróżowe kwiaty zachwycają nas obfitym kwitnieniem od lat. Trochę ucierpiała, gdyż przechylił ją niebezpiecznie skayrocket, który chylił się do ziemi, gdyż ulegał śnieżnym naporom. Dwie kolejne magnolie mają kwiaty białe. Japońska MAGNOLIA KOBUS cechuje się dużą odpornością na mróz i od kilku lat zajmuje miejsce po brzoskwini, sadzonej jeszcze dziadkową ręką, którą pokonał "rak". Ta magnolia należy do największych jakie uprawia się w Polsce. Pochodzi z Japonii i Korei. Może osiągnąć nawet 10 m i ma piramidalny pokrój. Zasłoni nam wkrótce brzydki "obraz" za płotem. W tym roku zauważyłam pierwsze nasiona. Zebrałam może dwa-trzy dobre. Wysieję. Osnówki mają nieco mnie intensywny czerwony kolor i są mniejsze. Dużo więcej natomiast nasion pozyskałam w tym roku od MAGNOLII GWIAŹDZISTEJ "ROYAL STAR", także rodem z Japonii. Rośnie u nas już od 2005 r. Jest bardziej krzewem, niż drzewem z pokroju. Niewielka, ale za to eksplozja witalności na wiosnę. Wygląda jak panna młoda, szykująca się do ślubu kiedy zakwitnie. Cudeńko. To tyle o magnoliach tak ogólnie. Warto o nich wiedzieć natomiast dużo innych informacji, ale tego pełno w internecie dla zainteresowanych. Powielać tej wiedzy tu nie będę. W przyszłym roku zechcę rozmnożyć magnolie przed odkłady powietrzne dla moich dzieci do ich ogrodów. Czy mi coś z tego wyjdzie? Chętnie się taką wiedzą podzielę w tym kąciku mojej stronki.