Smażyłam kiedyś dużo dżemów. Moja córka miała w swoim dzieciństwie taki okres, że nie chciała niczego innego jeść jak tylko chlebek z dżemikiem. Potem był to ulubiony dżem młodszego syna i chyba taki jest do dzisiaj. Kompletnie mi nie smakują te żelowe dżemy kupcze, a już nie ma mowy aby udały się z nimi wypieki, bo z nich wypływają jak woda. Żeby zrobić domowy dżem trzeba mieć sześć kilo truskawek (lub wielokrotność tej wagi). Myjemy je, przebieramy, i rozgotowujemy w garnku z grubym dnem. Przez dwa, trzy dni wysmażamy odparowując. Kolejnego dnia dodajemy kilogram cukru i smażymy mieszając, niekoniecznie cały czas, ale często sprawdzamy, czy nie przywiera. Jak dodam cukier przekładam do starego garnka aluminiowego, w którym smażenie jest bezpieczniejsze, tzn. rzadziej się przypala. Kolejnego dnia dodajemy następny kilogram cukru i powtarzamy wysmażanie. Po dwóch dniach kolejny kilogram cukru, chyba, że ktoś woli kwaśniejszy dżem. Wszystko zależy od truskawek. W tym roku mało słońca miały, dużo wody, bo opady były aż nadto. Trzeba smakować do własnego gustu. Usmażony dżem przekładamy do słoików, które pasteryzujemy 20 minut.