Galeria Ewy

Witam Cię na mojej stronie, zapraszam do oglądania

Katajef - oładuszki- rożki - pierożki - placuszki- racuszki. Nazywajcie je jak kto woli. To arabskie naleśniczki z gotowanym kremem, albo z innym nadzieniem. Podejrzałam przepis w internecie. Gotuje Rosjanka. Udało mi się przetłumaczyć oprócz jednego wyrazu. Nie wiem, czy ma znaczenie zasadnicze, bo placuszki udały się wybornie. Po polsku w sieci znalazłam tylko jeden przepis na te słodkości :Katajef Znacznie odbiega od tego rosyjskiego. Tyle, że wariantów jest chyba kilka. Podobnie nadzienie może być z gotowanego kremu (wg przepisu rosyjskiego) lub z orzechów, czy słodkiego sera. Katajef to popularny arabski deser, który robi się na święto Ramadan. Do ciasta naleśnikowego dodałam mąki kukurydzianej (3 łyżki) bo ciasto w podanych poniżej proporcjach wydało mi się za "luźne". Zatem na naleśniczki potrzeba: 1 szklankę mąki pszennej; (opcja + 3 łyżki kukurydzianej); 1 szklanka mleka; pół szklanki wody; łyżeczka cukru; pół łyżeczki suchych drożdży; pół łyżeczki (razrychlitjel) - ja dałam - proszku do pieczenia. W wersji z linku powyżej dodano sodę. Na krem: 1 szklanka mleka; 1 szklanka słodkiej 22% śmietanki; 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej (w oryginale kukurydzianej); 3 łyżki wody do rozrobienia mąki (krochmalu); 3-4 kromki białego chleba bez skórki o grubości 1,5 cm (dałam bułkę); młode fistaszki (pistacje) starte do ozdoby; 3 łyżki cukru; woda różana - pół łyżki; woda pomarańczowa - pół łyżki (dałam syrop ze smażonej skórki pomarańczowej). Należy rozpocząć od przygotowania kremu. Najlepiej w przeddzień. Ewentualnie na kilka godzin przed pieczeniem placuszków. Krem musi się dobrze schłodzić i zastygnąć. Mieszamy mleko, śmietankę i cukier. Dodajemy pokruszony chleb. Wszystko podgrzewamy. Stale mieszamy do czasu, aż chleb się rozpuści w płynach. Ja zmiksowałam blenderem. Kiedy zacznie się lekko gotować, dodać cienkim strumieniem rozpuszczony w wodzie krochmal. Mieszać stale gotując nadal, aż masa zgęstnieje (tak jak np. budyń). Masę przelewamy do miseczki i studzimy mieszając, aby nie wytworzyła się skórka-skorupka. Kiedy masa jest lekko ciepła przykrywamy szczelnie folią spożywczą (folia ma dotykać kremu) i po ostudzeniu wkładamy do lodówki do stężenia. Placuszki smażymy na teflonowej patelni, bez tłuszczu i TYLKO z jednej strony. Drożdże i cukier dodać do wody i dobrze wymieszać. Pozostawić na 3 do 5 minut. Dodać do tego mleko i mąkę pszenną (ewentualnie plus kukurydzianą) rozmieszaną z proszkiem do pieczenia (lub sodą). Roztrzepać blenderem. Odstawić na 20 minut. Dobrze wcześniej ustalić sobie miarkę dla wielkości placuszka. Może mamy taka łyżkę, która podzieli ciasto na 10-12 naleśniczków. Będą wtedy równiutkie. Usmażone placuszki (ciemny kolor pod spodem i "dziurki" z wierzchu o tym świadczą) składamy tak, aby się nie skleiły. Studzimy. Składamy na pół. Od połowy zaciskamy palcami - sklejając brzegi. Powstaną jak gdyby rożki gotowe do nadziewania szprycą (rękawem) kremem. Przed podaniem zaleca się podgrzać w piekarniku placuszki posmarowane roztopionym masłem przez 3-5 minut - ostudzić i dopiero wtedy nadziewać kremem i obsypać rozdrobnionymi orzeszkami pistacjowymi. Można placuszki także zlepić do końca i takie koperty polać syropem z cukru. Ta wersja chyba dotyczy innego nadzienia niż krem, np orzechowego. Następnym razem postaram się zrobić właśnie takie.